Turczyn
- studzianek
- Posty: 96
- Rejestracja: sob maja 20, 2006 10:34 pm
- Lokalizacja: ToruĂą Czernikowo
- Kontakt:
Turczyn
Prosiłbym o zabranie głosu na temat turczyna. Szczególnie proszę o zabranie głosu znawców tematu. Mam wiele watpliwosci jeśli chodzi o tą rasę i chciałbym je wyjaśnić.
Interesuje mnie prawdziwe pochodzenie tego gołębia i jego rzeczywisty wygląd.
Interesuje mnie prawdziwe pochodzenie tego gołębia i jego rzeczywisty wygląd.
Pozdrawiam z Torunia
Michal
Michal
- studzianek
- Posty: 96
- Rejestracja: sob maja 20, 2006 10:34 pm
- Lokalizacja: ToruĂą Czernikowo
- Kontakt:
Witam. czasami sugerując się nazwą: turczyn można się naciąć, podobnie jak ja kilka lat temu. Dowiedziałem się na jarmarku w Kole, że gdzieś w okolicy jest spora hodowla turczynów. temat elektryzujący, więc biorę namiar, wsiadam w samochód i jadę. Zrobiłem w obie strony ok. 150 kilometrów i trafiłem na stadko średniej jakości brodawczaków polskich. po prostu w tamtych stronach, a także w okolicach Konina i Sieradza ptaki te potocznie nazywa się turczynami.W sumie duże nadzieje na odkrycie zaginionej rasy i duży zawód. Inna sytuacja. Zdobyłem w moich stronach całą hodowlę brodawczaków podkarpackich, ok. 40 sztuk w kilku kolorach, w większości naprawdę okazy. A pojechałem po " krótkie belgijaki", jak u nas nazywają brodawczaki polskie. Niespodzianka, ale tym razem na plus. Wracając do turczynów, pamiętam z dzieciństwa, że kilku hodowców w moich stronach miało ptaki, które nazywali turczynami. Różniły się one jednak nieco kształtem glowy i ubarwieniem od turczynów pokazanych na SOS i od prezentowanego tam wzorca rasy. Tamte turczyny z mogo dzieciństwa były najczęściej czerwono płowe lub czerwonopłowe grochy, czasami rozmyte, w kolorze określanym po angielsku jako ash red, sporadycznie kawowe.No i dzioby miały barwy rogowej, czasami całkiem ciemne, brew dość szeroką i jasną.Szukałem wszystkiego na temat turczynów, co udało mi się dostać, także w necie i na jednej z tureckich stron poświęconej gołębiom z rejonu Danizli spotkałem ptaszki do złudzenia przypominające te dawne turczyny z moich stron. Były to brodawczaki tureckie odmiany yoz.Nie mam pojęcia, skąd te ptaszki znalazły się w naszych stronach, ale to na pewno było to.
W temacie maściucha Przeczytałem post Opala, który wspomina turczyny z czerwoną brewką. Jeszcze 25-30 lat temu w naszych stronach można było spotkać ptaszki w typie turczyna, jednobarwne o intensywnym odcieniu ubarwienia i z szeroką czerwoną brewką.Ptaki te nazywano indusami, sporadycznie trafiały się osobniki koroniate.Na pewno nie były to ani indiany, ani maściuchy wiedeńskie. Starzy hodowcy, którzy niestety już nie żyją, twierdzili, że podobnie jak turczyny ptaki te pochodzą ze wschodu, ale raczej z Indii,w przeciwienstwie do turczynów, które jak sama nazwa sugeruje miałymieć pochodzenie tureckie.W każdym razie twierdzili, ze turczyn ma mieć brew jasną ,a indus czerwoną i ze nie należy ich krzyzować ze sobą . Tyle pamiętam. Co ciekawe, o turczynach jednach trochę napisano, natomiast nigdzie nie znalazłem pisemnej wzmianki odnośnie indusów, może to była tylko lokalna rasa, gdzie indziej nie spotykana.
Panie Krzysztofie, w publikacji z "Gołębnika" jest jednocześnie zaprezentowany artykuł ś.p Władysława Chwałka z czasopisma "Hodowca Gołębi" z 1926 r. Ten pan miał żywy kontakt z tymi gołębiami, gdy ta rasa jeszcze istniała, więc o pomyłce raczej nie może być mowy.
A do bazarowych rewelacji na temat pochodzenia gołębi, ich nazw itp. - proszę podchodzić raczej sceptycznie. Kiedyś się na takim bazarku "dowiedziałem", że paramyksoworoza bierze się z... "powietrza"
(rozmowa dwóch starszych hodowców, której nie dało się nie usłyszeć)
. Także, proszę podchodzić do takich rewelacji z dystansem i humorem
.
A do bazarowych rewelacji na temat pochodzenia gołębi, ich nazw itp. - proszę podchodzić raczej sceptycznie. Kiedyś się na takim bazarku "dowiedziałem", że paramyksoworoza bierze się z... "powietrza"




Niekoniecznie są to tzw. bazarowe informacje. Bardzo wiele o gołębiach, także rasach już nieistniejących dowiedziałem się od nieżyjącego już niestety pana Walęckiego z Kożminka koło Kalisza, wówczas bardzo znanego i cenionego hodowcy. Po jego stralsundzkie, srebrniaki i berlińskie długie jeszcze w latach 80-ych przyjeżdżało niemal pół Polski, no może przesadzam, ale był ceniony przez starsze pokolenie hodowców z Łodzi, Kielc, Radomia i Rzeszowa. Hodował także mewki polskie i sroczki oraz sokoły gdańskie starego typu. To w jego hodowli widziałem wywrotne krymki polskie, maściuchy i murzyny.Mieszkał koło szkoły i zawsze na przerwach na jego podwórku i na ulicy stała gromadka kilkunastu wyrostków z głowami zadartymi w niebo i rozdziawiomymi z zachwytu gębami. Gdy pogonił stado 40 murzynów, 20 krymek i 20 maściuchów i gdy to wszystko zaczęło w powietrzu robić całe serie wywrotów, to wymiękaliśmy z podziwu. Większość gapiów przeganiał, mnie jakoś polubił i zapraszał do domu, po pewnym czasie dostąpiłem zaszczytu wejścia do gołębników w zabudowaniach gospodarczych. Najlepsze sztuki z gołębnika na strychu domu pokazał mi dopiero po wielu latach. Wszystkiego, co wiem o gołębiach nauczyłem się własnie od niego. Miał ogromną wiedzę. Aż do jego śmierci radziłem się go, jak sparzyć gołębie, jak dobierać młode po nich, by coś osiągnąć,często jezdziłem do niego z pełną klatką ptaków, aby wybrał co nadaje się do hodowli, a co mam pozbyć. Miał swoje stare, przedwojenne zasady gołębiarskie, np. nie sprzedawał ptaków miejscowym, by nie wyprowadzały innych z hodowli. Obce gołębie łapał i nigdy nie oddawał, ale można je było za symboliczną kwotę odkupić.Sprzedając gołębia zastrzegał, że jesli przyleci, odda go tylko raz, jesli ucieknie po raz drugi, to jeż przepadł i nie można go było nawet odkupić,zastrzegał to podczas transakcji i przestrzegał tych swoich zasad konsekwentnie. Byłem jedynym miejscowym, któremu sprzedawał ptaki, co więcej, sam dawał znać w razie ucieczki ptaka, bym przyszedł go odebrać. Również gdy złapał coś obcego, pytał najpierw, czy to nie mój ptak, dopiero póżniej dawał znać w gołębiarskim światku, ze ma ptaka na zbyciu. Jeśli coś o ptakach wiedział, dzielił się ze mną swoją wiedzą, ale gdy jakaś rasa była mu obca, przyznawał, że ptaków nie zna. O rasach, które hodował, wiedział wszystko, tych, które go nie interesowały nie brał do ręki, na przykład nie lubił garłaczy, więc uważał, że nie są godne zainteresowania i szkoda na nie czasu.
Witam.Można przyjąć takie założenie,Opal trzymał turczyny to powie jak wyglądały i możemy zaczynać odtwarzać rasę.Jest jeden problem Opal(wpisz w to miejsce dowolną ksywkę) w latach kiedy miał turczyny miał 13-15 lat i nawet nie wiedział,że istnieje coś takiego jak wzorzec rasy.A całą swoją wiedzę czerpał od starszych hodowców.Ponadto co rejon to nazwy się zmieniały i niekoniecznie ta sama nazwa oznaczała takiego samego gołębia.Dostępne wzorce z poczatku 20 wieku są tak ubogie,ze nawet duza wyobrażnia nic nie pomoże.Pozdrawiam.Ps.Krzysiu a gdzie ja napisałem,że turczyn miał czerwoną brew?Nie mogę znależć tej wypowiedzi.
Dodam tylko, że ja również dowiedziałem się jak ma wyglądać np. maściuch polski od starszego hodowcy, który zresztą nie jest zrzeszony w PZHGR. Ponadto (tu taka ciekawostka) ten hodowca zwrócił moją uwagę, na fakt, który wcześniej przeoczyłem – mianowicie, że krakusy mamkując pobierają więcej wody niż inne rasy, przez co wole młodziaków, mimo nafaszerowania ich ziarnem, wydaje się miękkie. Zresztą u większości moich krakusów, pary, które najlepiej karmią, mają mokrawe gniazda, mimo idealnej kondycji młodych – i nie jest to tzw. „syndrom mokrych gniazd”, lecz duża ilość wody, którą pobierają, a co objawia się lekką biegunką u piskląt – takie gniazna sprawiają wrażenie mokrych, pomimo tego, że gołębie są w dobrej kondycji.
A ja zawsze panikowałem że coś się dzieje...SETER pisze: Zresztą u większości moich krakusów, pary, które najlepiej karmią, mają mokrawe gniazda, mimo idealnej kondycji młodych – i nie jest to tzw. „syndrom mokrych gniazd”, lecz duża ilość wody, którą pobierają, a co objawia się lekką biegunką u piskląt – takie gniazna sprawiają wrażenie mokrych, pomimo tego, że gołębie są w dobrej kondycji.
- studzianek
- Posty: 96
- Rejestracja: sob maja 20, 2006 10:34 pm
- Lokalizacja: ToruĂą Czernikowo
- Kontakt:
Opisane w tym artykule gołębie, mogą być po prostu przodkami brodawczaka polskiego. Pamiętajmy, że podane tu nazwy z XIX wieku, były głównie nazwami "gwarowymi"
.
Osobiście uważam, że opisane w artykule gołębie wcale nie wyginęły, a jedynie "wyewoluowały" tworząc brodawczaka. No, ale jak ktoś lubi narzekać, to i nad postępem hodowlanym będzie biadolił
.

Osobiście uważam, że opisane w artykule gołębie wcale nie wyginęły, a jedynie "wyewoluowały" tworząc brodawczaka. No, ale jak ktoś lubi narzekać, to i nad postępem hodowlanym będzie biadolił

O.K - tylko, że czasem te same gołębie, w różnych rejonach nazywane są inaczej. W tej gazetce z 1926 r, autor wyraźnie pisze, że turczyny miały brew czerwoną, a człowiek ten, widział te ptaszki "na żywo".
Opal- rzeczywiście w tym artykule z 1926 r. autor pisze, że "Turek" jest niewiele większy od maściucha. Od lat dwudziestych, do sześćdziesiątych wiele mogło się zmienić
. Zresztą nadal nie do końca wiadomo, czy pod jedną nazwą nie opisano dwóch ras
.
Opal- rzeczywiście w tym artykule z 1926 r. autor pisze, że "Turek" jest niewiele większy od maściucha. Od lat dwudziestych, do sześćdziesiątych wiele mogło się zmienić


Witam.Czytam i czytam i cały czas mi wychodzi,że w tym artykule gość napisał:"obwódki powiekowe duże, koloru białego".Jeżeli prawdą jest,że do stworzenia brodawczaka użyto rasy belgijski wystawowy(gołąb większy niż brodawczak) oraz turczyna to siłą rzeczy turczyn musiał być sporo mniejszy od brodawczaka.Pozdrawiam.Ps.To co ja miałem u siebie nie miało prawie dzioba(im dziób krótszy i grubszy tym był cenniejszy).Kupiłem parę żółtych od hodowcy mieszkającego niedaleko Płocka.Wiem,że ten facet wystawiał i jego ptaki był pod opieką weta.(pomagałem mu kiedyś łapać do szczepień)Hodowca ten twierdził,że to co mi sprzedaje to turczyny on też powiedział mi,że ptaki,które kupiłem wcześniej u niego to mewki a nie newki ,jak ja je nazywałem.Były to moje początki z rasami krótkodziobymi jednak fakt,ze niewiele wtedy wiedziałem o mamkach uniemożliwił mi dochowanie się młodych .
Określenie "belgijski" użyte dla przodka naszych brodawczaków polskich dotyczy raczej brodawczaka podkarpackiego, zwanego niekiedy belgiem, dublerem lub średniakiem, prawdopodobnie ze względu na średniej długości dziób. Ptaki te są niewiele większe niż brodawczaki polskie, które zresztą też w niektórych regionach kraju zwane są krótkimi belgijskimi.
Opal, chodziło mi o artykuł Władysława Chwałka z 1926 r, zamieszczony w czasopiśmie "Hodowca gołębi" - tam jest wyraźnie napisane, że te ptaszki mają mieć czerwoną brew, zresztą są tam również ryciny. Skąd jak skąd, ale te rasy (brodawczate w typie brodawczaka
) rozprzestrzeniły się po Polsce własnie ze Lwowa, więc tamtejsze nazewnictwo jest chyba najmniej mylące.
Sądzę, że biała brew brodawczaków polskich, to pozostałość po gołębiach belgijskich, natomiast głowa i budowa po "turkach" - no ale to tylko gdybanie


Sądzę, że biała brew brodawczaków polskich, to pozostałość po gołębiach belgijskich, natomiast głowa i budowa po "turkach" - no ale to tylko gdybanie


Witam.Szczerze powiem,ze pierwsze brodawczate z czerwonymi brwiami jakie zobaczyłem to były indiany.Czerwona brew jest tak charakterystyczna,że nie przegapiłbym turczyna z taka brwią.Byłem częstym bywalcem największego targu czyli Falenicy( Międzylesia )musiałbym coś zapamiętać.Chodzi mi po głowie barber ,berber i jak pamiętam ten ptak z czerwoną brwią był protoplastą indiana ale nie turczyna.Ponadto turczyny to nie yeti w latach 60 i 70-tych było ich sporo,wystarczy jechać na targ do Płońska i pogadac z hodowcami w moim wieku.(w zeszłym roku gadałem z kilkunastoma i ich wspomnienia są podobne do moich)Ja miałem przerwę w hodowli w latach 1992-2005r i przez ten czas pokazało się tyle nowych ras,że można dostać oczopląsu.Gdybym kiedyś złapał wzorcowego budapeszta to powiedziałbym ,że złapałem kokowatego winerka.Zginęły gdzieś sroki angielskie(stworzyli jakieś chudziaki łowickie),jasny(srebrniak) to musiał być jasny ,któremu łeb wystawał przez kratę a nie taki pokurcz jak teraz,nie było motyli warszawskich(bastardów z berlńskim) a były widyny,niektóre też z pięknym krótkim dziobem.Na ładne newki mówiliśmy :papużki,nie było tych niemieckich garbatych a garbinosek to był piękny gołąbek podobny do belgijskiego wystawowego(inna nazwa orlik),z krótkich brodawczatych w okolicach Czerwińska n/Wisłą hodowano właśnie turczyny ,belgijskie oraz garbinosy(orliki) innych wtedy nie znałem.Sorry za te wspominki ale na stare lata to człowieka cieszy najbardziej.Pozdrawiam.
Skąd ja to znam?! Normalnie moje wlasne wspominki. W moich stronach jeszcze spotyka się orzełki, zwane także przez starszych hodowców belgijskie pocztowe . Ci starsi to nie czterdziestolatkowie jak ja czy Opal, ale dużo starsi. W najbliższej okolicy jestem chyba najmłodszym hodowcą. Do niedawna jeszcze masowo hodowano starą rasę polskich garbonosów, tzw. baranów, ptaki większe od niemieckich wystawowych, bardziej masywne, budową bardziej zbliżone do show homera. Niemal w każdym wiejskim gołębniku spotykało się średniodziobe krymki z małymi łapciami, które w locie robiły wspaniałe serie wywrotów, nawet po kilkanaście.Jeśli chodzi o turczyny, to wydaje mi się bardziej prawdopodobna teza o ptakach z białą brewką. Przeszukałem wiele stron z tureckimi krótkodziobymi i ptaków z czerwoną brewką nie spotkalem, więc nasze turczyny wywodzące się od gołębi tureckich też powinny mieć jasną brew. No, ale mogę się mylić, w końcu nic pewnego na ten temat nie wiadomo.