Temat trochę nietypowy. Tylko proszę bez głupich komentarzy

Otóż, od dłuższego czasu, obserwuję, a właściwie nie obserwuję, bo nie ma czego…, zanik wróbli i innych wróblowatych mojej okolicy. Od ponad miesiąca nie widziałem ani jednego wróbla…

W okolicy ogródków działkowych, były ich całe chmary, a teraz cisza… nie słychać świergotu, okolica jest jak wymarła. Drobnych ptaszków, prawie nie widać, sporadycznie pojawiają się sikorki, i inne gatunki.
Czyżby jakaś choroba ? (niekoniecznie "ptasia grypa"). Zima jest przecież raczej bezśnieżna, i niemroźna…
Aż boje się pomyśleć, na co będą polowały na wiosnę krogulce, gdy okaże się, że wróble niemal wyginęły…

Proszę się wypowiadać, jak jest w Waszej okolicy. Może jest na forum jakiś pasjonat dzikich ptaków, który postara się wyjaśnić to "zniknięcie" wróbli…
