Tzw.Scinka
-
- Posty: 45
- Rejestracja: ndz kwie 17, 2011 8:31 pm
- Kontakt:
Re: Tzw.Scinka
Wystawiając gołębie do ścinki sam godzisz się na stratę (lub jeśli dobrze pójdzie złapanie) gołębia, po drugie jeśli gołąb był na tyle głupi żeby wejść pod krate sąsiada to lepiej żeby został złapany odrazu niż miałby wyciągać inne ptaki. Tego nie zrozumie nikt kto tego nie poczuł. Hodowałem kilka lat gołębie w wolierze ale to praktycznie zabawa bez emocji.
Re: Tzw.Scinka
A mozesz Krzysiek napisac jakie rasy w krajach bliskiego wschodu goni pod scinke
http://www.youtube.com/watch?v=MSlRN9AB ... re=related i czy Ci chodowcy "scinaja" golebie?
http://www.youtube.com/watch?v=MSlRN9AB ... re=related i czy Ci chodowcy "scinaja" golebie?
Re: Tzw.Scinka
Tej metody pokazanej na filmie akurat nie znam. Arabowie i Turcy do ścinki puszczają stada gołębi złożone z wielu ras, wszystkiego po trochu, co mają w gołębniku. Przykładowy filmik arabskiego lotu z Kairu w Egipcie.http://www.youtube.com/watch?v=DJBkv0_Q ... re=related
- arek5959
- Posty: 548
- Rejestracja: pt sie 14, 2009 1:56 pm
- Lokalizacja: SIENNO / OSTROWIEC ŚW
- Kontakt:
Re: Tzw.Scinka
Ja wszystkie rasy w tym mamki trzymam zamknięte w dużych wolierach i nic złego sie nie dzieje. Bynajmniej nie tracę ptaków, zero chorób, nie wchodzą mi obce ptaki itd. Po prostu nad stadem mam w pełnej kontroli.
Re: Tzw.Scinka
A co Twój wpis ma do tego tematu ??? 

Re: Tzw.Scinka
no to mowiac o "scinkach". Gdy jeszcze mieszkalem w Elku (Warm-Maz.)chodzac do podstawowki i gimnazjum jakies 10+ lat temu, mialem 3km do szkoly. Rano autobusem, po szkole obowiazkowo z buta... droga moja prowadzila przez wiadukt po ktorego obu stronach bylo dwoch "Elckich Kozakow", stada ok 200 sztuk kazdy, oddaleni od siebie byli o jakies 700m... Jeden pracowal w cieplowni i wladze zakladu zezwolily mu na trzymanie golebi na zakladzie, mial tranzle, jasne, pasiaki, zalobne, spancry i weszwance, murzyny. Drugi, "Bolo" mial jasne, bociany i murzyny. Prawie codziennie, ok 15 stawalem z moim kumplem na wiadukcie i podziwialismy z otwartymi gebami, jak dwie "kule" przeplataly sie nawzajem i odbijaly, i tak z 10 min potem, odlatywaly w kierunku swoich domow gdzie byly odstraszane szmatami na 5-7m kijach i tak znowu... widac bylo tylko jak pojedyncze sztuki odbijaly sie od "wrogiego" stada gdy zorientowaly sie ze nie sa ze swoimi... piekne szczeniackie czasy... bylem w Elku w lato '11... scinek juz nie widzialem 

Re: Tzw.Scinka
Teraz to juz ciezko zobaczyc ladnie latajace stodo jasnych,orlikow czy zamojskich bo wielu chodwcow kladzie nacisk na wyglad golebie a co za tym idzie golebie ktore powinny lataja juz aby lataja po golebniku za zarciem
Re: Tzw.Scinka
Scinka-racja to juz nie bedzie tak jak kiedys gdzie golebnik byl przy golebniku ptaki byly lotne i ciagle ganiane oraz tradycja raz na dzien scinka a juz jak sobota niedziela to wojny toczone od rana do wieczora ale jeszcze mozna wrocic do dawnego sposobu widzialem tak u jednego faceta czasem wstepuje do niego popatrzec jak jade na gelde. juz nie mial z kim ganiac to zrobil sam 2 golebniki oddalone od siebie okolo 200m wiekszosc golebi to zwykle srebne jasniaki (one maja walke we krwi) budapeszty, murzyny ilosc golebi okolo 100-150szt i wyrobil im nawyk laczenia sie - pieknie wyglada jak co kilka minut dwie takie kule golebi wbijaja sie w siebie chwile chodza razem potem probuja sie rwac na boki mocuja sie z soba ktore bardziej mocne odchodza od siebie by za pare minut znow wrocicmomo1351 pisze:Teraz to juz ciezko zobaczyc ladnie latajace stodo jasnych,orlikow czy zamojskich bo wielu chodwcow kladzie nacisk na wyglad golebie a co za tym idzie golebie ktore powinny lataja juz aby lataja po golebniku za zarciem
Re: Tzw.Scinka
Ale to juz nie to samo co kiedys 

Re: Tzw.Scinka
lot murzynow i jasnych, klasa 

Re: Tzw.Scinka
To co stare nie wróci. Zresztą, niech tylko ktoś zacznie bujać i ścinać, a już większość forumowiczów okrzyknie go zapyziałym gołębiarzem, złodziejem i łapaczem.
Re: Tzw.Scinka
ja się tego nie wstydzę i się przyznam. Mam stado lotnych które codziennie regularnie bujam i często się tak zdarza ze scinkuje z sąsiadem i dobrze mi z tym 

Re: Tzw.Scinka
[quote="SETER"
Krzyśku - nie pisz proszę więcej niż wiesz
, ponieważ do Polski gołębie docierały m.in. szlakami: Wołoskim, Kuczmańskim, Czarnym i Murawskim - a żaden z nich nie prowadzi ani przez Austrię, ani przez Węgry (trochę historii i człowiek się gubi).
Pozdrawiam[/quote]
No to mi pojechałeś, niestety trafiłeś, jak nie przymierzając, niewidoma kokoszka ziarenko. Też czytałem "Kniazia Jaremę" Widackiego. Świetna i pouczająca lektura. Niestety, ale szlakami, które wymieniłeś docierały do Polski zagony tatarskie niosąc ze sobą takie "dobrodziejstwa" jak pożary, gwałty, śmierć i zniszczenie, rabując i biorąc jasyr, ale na pewno nie przywożąc gołębi.W tamtych czasach hodowlą gołębi zajmowali się ludzie zamożni, przeważnie szlachetnie urodzeni, Gołąb był drogocennym luksusem, dlatego obdarowywani nimi byli przeważnie władcy i dyplomaci. Oczywiście nie parali się gołębiarstwem osobiście, tylko mieli ludzi od tego. W większości z powodu niewiedzy nic z tej hodowli nie wychodziło, wyjątkiem był Jan Zamoyski, który przyczynił się do powstania rasy noszącej jego nazwisko, na bazie ptaków, które podarowano mu w Persji ( dzisiejszy Iran). Pisałem o czasach sporo późniejszych, gdy głównym ośrodkiem sprowadzania nowinek gołębiarskich był Lwów, leżący w Twojej ulubionej CK Galicji, czyli mający ścisłe związki polityczne i handlowe, a więc także i hodowlane z Wiedniem i Budapesztem, dwoma stolicami CK monarchii. Miałem na myśli wiek XIX, gdy szlaków , które wspomniałeś oraz Chanatu Krymskiego od wielu dziesięcioleci już nie było.Czy takie wyjaśnienie Cię satysfakcjonuje?
Krzyśku - nie pisz proszę więcej niż wiesz

Pozdrawiam[/quote]
No to mi pojechałeś, niestety trafiłeś, jak nie przymierzając, niewidoma kokoszka ziarenko. Też czytałem "Kniazia Jaremę" Widackiego. Świetna i pouczająca lektura. Niestety, ale szlakami, które wymieniłeś docierały do Polski zagony tatarskie niosąc ze sobą takie "dobrodziejstwa" jak pożary, gwałty, śmierć i zniszczenie, rabując i biorąc jasyr, ale na pewno nie przywożąc gołębi.W tamtych czasach hodowlą gołębi zajmowali się ludzie zamożni, przeważnie szlachetnie urodzeni, Gołąb był drogocennym luksusem, dlatego obdarowywani nimi byli przeważnie władcy i dyplomaci. Oczywiście nie parali się gołębiarstwem osobiście, tylko mieli ludzi od tego. W większości z powodu niewiedzy nic z tej hodowli nie wychodziło, wyjątkiem był Jan Zamoyski, który przyczynił się do powstania rasy noszącej jego nazwisko, na bazie ptaków, które podarowano mu w Persji ( dzisiejszy Iran). Pisałem o czasach sporo późniejszych, gdy głównym ośrodkiem sprowadzania nowinek gołębiarskich był Lwów, leżący w Twojej ulubionej CK Galicji, czyli mający ścisłe związki polityczne i handlowe, a więc także i hodowlane z Wiedniem i Budapesztem, dwoma stolicami CK monarchii. Miałem na myśli wiek XIX, gdy szlaków , które wspomniałeś oraz Chanatu Krymskiego od wielu dziesięcioleci już nie było.Czy takie wyjaśnienie Cię satysfakcjonuje?
Re: Tzw.Scinka
Rozmowa zasłyszana na Żeraniu.
Imiona wymyślone bo nie pamiętam dokłądnie
"Stachu i jak Heniek ? aaaaa wyszedł ze szpitala bo miał zapalenie płuc wypisał się sam i zaraz poleciał na budę i zaczął gonić bo Józek do ściny gnał... no i co wytargał coś ? nie wiem ale spier... się z dachu i znowu w szpitalu"
sądząc po rozmówcach to ich kolega musiał mieć coś koło 60+ lat
Drugie zasłyszane
"I co ile gonisz ? 250 a Józek ? 150. I zabrał ci coś a co on może "mnie zrobić" ze swoimi 150..."
Ale to właśnie obrazuje zacięcie do ściny dla niektórych to życie.
Co do ludzi którzy się wpisali wcześniej i mówią, że to złodziejstwo idźcie na Żerań i powiedzcie to na głos ludziom którzy tam przychodzą 3/4 z nich to ludzie co mają ściny lub wychowali się na tym.
Imiona wymyślone bo nie pamiętam dokłądnie
"Stachu i jak Heniek ? aaaaa wyszedł ze szpitala bo miał zapalenie płuc wypisał się sam i zaraz poleciał na budę i zaczął gonić bo Józek do ściny gnał... no i co wytargał coś ? nie wiem ale spier... się z dachu i znowu w szpitalu"

Drugie zasłyszane
"I co ile gonisz ? 250 a Józek ? 150. I zabrał ci coś a co on może "mnie zrobić" ze swoimi 150..."
Ale to właśnie obrazuje zacięcie do ściny dla niektórych to życie.
Co do ludzi którzy się wpisali wcześniej i mówią, że to złodziejstwo idźcie na Żerań i powiedzcie to na głos ludziom którzy tam przychodzą 3/4 z nich to ludzie co mają ściny lub wychowali się na tym.
Ostatnio zmieniony ndz mar 11, 2012 8:19 pm przez arbiter, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Tzw.Scinka
Ja też choć jestem młodym hodowcą wychowałem się( i z bardzo się tego cieszę i jestem dumny) na bujaniu i ścinkowaniu. Znam ten temat można powiedzieć "od zaplecza". Moim "ojcem" gołebiarskim był właśnie gołębiarz( tak napiszę gołębiarz, a nie hodowca) który bujał i ścinkował swoje stado regularnie. To u niego po raz pierwszy widziałem szybujące w górze i ścianające się stado jasnych, coś pięknego. Niestety teraz gołąbków nie trzyma-przeprowadzka do bloków.
Re: Tzw.Scinka
Szkoda ze umnie nikt w okolicy nie trzyma golebi tez bym tak sobie poscinkowal innych "golebiarzy"
Re: Tzw.Scinka
Ta tzw. ścinka nie jest popularna we wszystkich zakątkach Polski - u mnie na Rzeszowszczyźnie nie ma takiej "świeckiej tradycji" - jak już to gołębie pocztowe, bądź wysokolotne - a łapanie cudzych gołębi jest tu bardzo niemile widziane i powszechnie uważane za kradzież.
Nawet gołębnik typu "buda" jest bardzo rzadko spotykany - gdy chciałem sobie takie coś zbudować, to musiałem pytać o szczegóły kol. Dispara
Jako ciekawostkę podam, że we (przedwojennym) Lwowie "bujanie" gołębi było ulubionym sportem - z tym, że na "kolor" do srebrniaków, (zamiast podbródków bądź białogonów) przeważnie używane były krakusy - niektórzy mieli "loty" złożone wyłącznie z szeków lwowskich bądź węgierskich (mamki były wypuszczane osobno).
PS
Krzysztofie - owszem, szlakami tymi poruszali się również, a może przede wszystkim Tatarzy - ale jasyru nie prowadzi się bagnami i lasami - (bo po co sobie utrudniać życie) - natomiast kupcy poruszali się po nich stosunkowo bezpiecznie.
Kupcy ormiańscy i tatarscy również nie podróżowali do Białogrodu (Akermanu) czy Bachczysaraju przez Węgry
- jak doczytasz o zbójnictwie w Karpatach, to będziesz wiedział dlaczego.
Również w Wielkim Księstwie Litewskim gołębie były hodowane na pewno już w XVII w. - a z Węgier ich tam raczej nie sprowadzono
Zapomnieliśmy wymienić trzecie "źródło" dopływu gołębi - czyli Gdańsk - posiadający kontakty handlowe z Niderlandami, Hiszpanią i Anglią (już w XVIII w. znano w Polsce butelkowanego angielskiego "portera").
Dla przykładu - gołębie nazywane "turczynami" sprowadzono do Lwowa bezpośrednio z Turcji (bądź krajów podległych takich jak np. Chanat Krymski) - pośrednim dowodem na to jest chociażby fakt, że w Krakowie (przez który prowadziły szlaki kupieckie z Węgier) praktycznie tych gołębi (tj. krótkodziobych brodawczaków) nie znano.
No i Lwów był jedynym dużym miastem Rzeczypospolitej, które nie zostało w XVII w. zdobyte, spalone, bądź splądrowane przez obce wojska (tak jak np. Warszawa, Kraków, Wilno czy Poznań) - stąd ta mnogość ras tam wyhodowanych - właśnie dzięki wielowiekowej ciągłości hodowli.
Z Węgier do Lwowa owszem, sprowadzano gołębie - ale głównie szeki i (być może) również maściuchy.
Nawet gołębnik typu "buda" jest bardzo rzadko spotykany - gdy chciałem sobie takie coś zbudować, to musiałem pytać o szczegóły kol. Dispara

Jako ciekawostkę podam, że we (przedwojennym) Lwowie "bujanie" gołębi było ulubionym sportem - z tym, że na "kolor" do srebrniaków, (zamiast podbródków bądź białogonów) przeważnie używane były krakusy - niektórzy mieli "loty" złożone wyłącznie z szeków lwowskich bądź węgierskich (mamki były wypuszczane osobno).
PS
Krzysztofie - owszem, szlakami tymi poruszali się również, a może przede wszystkim Tatarzy - ale jasyru nie prowadzi się bagnami i lasami - (bo po co sobie utrudniać życie) - natomiast kupcy poruszali się po nich stosunkowo bezpiecznie.
Kupcy ormiańscy i tatarscy również nie podróżowali do Białogrodu (Akermanu) czy Bachczysaraju przez Węgry

Również w Wielkim Księstwie Litewskim gołębie były hodowane na pewno już w XVII w. - a z Węgier ich tam raczej nie sprowadzono

Zapomnieliśmy wymienić trzecie "źródło" dopływu gołębi - czyli Gdańsk - posiadający kontakty handlowe z Niderlandami, Hiszpanią i Anglią (już w XVIII w. znano w Polsce butelkowanego angielskiego "portera").
Dla przykładu - gołębie nazywane "turczynami" sprowadzono do Lwowa bezpośrednio z Turcji (bądź krajów podległych takich jak np. Chanat Krymski) - pośrednim dowodem na to jest chociażby fakt, że w Krakowie (przez który prowadziły szlaki kupieckie z Węgier) praktycznie tych gołębi (tj. krótkodziobych brodawczaków) nie znano.
No i Lwów był jedynym dużym miastem Rzeczypospolitej, które nie zostało w XVII w. zdobyte, spalone, bądź splądrowane przez obce wojska (tak jak np. Warszawa, Kraków, Wilno czy Poznań) - stąd ta mnogość ras tam wyhodowanych - właśnie dzięki wielowiekowej ciągłości hodowli.
Z Węgier do Lwowa owszem, sprowadzano gołębie - ale głównie szeki i (być może) również maściuchy.
Kaszanka forever !!
Re: Tzw.Scinka
A mozecie napisac lub wrzucic na forum tej "budy" bo szukalem troche w necie i znalazlem
Re: Tzw.Scinka
a teraz po naszemu napisz, bo nie wiem o co chodzimomo1351 pisze:A mozecie napisac lub wrzucic na forum tej "budy" bo szukalem troche w necie i znalazlem
Re: Tzw.Scinka
SETER
Ta tzw. ścinka nie jest popularna we wszystkich zakątkach Polski - u mnie na Rzeszowszczyźnie nie ma takiej "świeckiej tradycji" - jak już to gołębie pocztowe, bądź wysokolotne - a łapanie cudzych gołębi jest tu bardzo niemile widziane i powszechnie uważane za kradzież.
Nawet gołębnik typu "buda" jest bardzo rzadko spotykany - gdy chciałem sobie takie coś zbudować, to musiałem pytać o szczegóły kol. Dispara
No ja tez zabardzo niewiem
Ta tzw. ścinka nie jest popularna we wszystkich zakątkach Polski - u mnie na Rzeszowszczyźnie nie ma takiej "świeckiej tradycji" - jak już to gołębie pocztowe, bądź wysokolotne - a łapanie cudzych gołębi jest tu bardzo niemile widziane i powszechnie uważane za kradzież.
Nawet gołębnik typu "buda" jest bardzo rzadko spotykany - gdy chciałem sobie takie coś zbudować, to musiałem pytać o szczegóły kol. Dispara
No ja tez zabardzo niewiem
-
- Posty: 45
- Rejestracja: ndz kwie 17, 2011 8:31 pm
- Kontakt:
Re: Tzw.Scinka
Buda to poprostu gołębnik (dla lotnych), potocznie się tak mówi. Przynajmniej w moich okolichach (Łowicz, Sochaczew. warszawa). Stojąca na kołkach konstrukcja 2x2x3 m, z dosiadem, kratami i zarzutkami.
Re: Tzw.Scinka
Konstrukcje takie,w zależności od inwencji budowniczych przypominają coś pomiędzy amboną myśliwską a domkiem z serduszkiem (popularny wiejski kibelek).
Re: Tzw.Scinka
Gołebie "ścinkowane" w locie:

Wydaje się, że jest ich niecała setka a jest 140 sztuk.
Dzisiaj dowiedziałem się, że w sąsiednim miasteczku hodowca ma stado budapesztów w którym jest 1654 gołębi
Moi koledzy byli u niego dwa tygodni temu i nie wierzyli własnym oczom. Facet podobno liczył je z kolegąpół nocy chcąc się przekonac ile ich ma - i to wszystko lata.

Wydaje się, że jest ich niecała setka a jest 140 sztuk.
Dzisiaj dowiedziałem się, że w sąsiednim miasteczku hodowca ma stado budapesztów w którym jest 1654 gołębi
