Post
autor: krzysiek » ndz kwie 07, 2013 8:27 pm
Przepraszam, nie miałem zamiaru nikogo urazić. Sam wyrosłem ze środowiska gołębiarskiego, zżyłem się z nim od dzieciństwa. Moi wujkowie w Łasku i Sandomierzu ganiali gołębie do ściny szmatą, ojca brat we Winiarach łapał wszystko co wlazło pod kratę ( u nas to się nazywa arfa) a ojciec handlował gołębiami w Kaliszu i w Łodzi na Bałutach. Znam doskonale giełdowe klimaty i stałych bywalców.Są oczywiście prawdziwi znawcy, wielcy hodowcy od których związkowe "gwiazdy" mogły by się wiele nauczyć, jednak niestety większość bywalców giełd ma marną wiedzę i żadnej chęci jej pogłębienia. Ja bardzo wiele nauczyłem się z rozmów z hodowcami na giełdach. To tam poznałem też prawdziwe gołębiarskie sławy, których nazwiska zapisały się wielkimi literami w historii polskiego gołębiarstwa. Wielu spośród wielkich hodowców to też bywalcy giełd, wychowani w tradycji gołębiarskiej , na ścinkach i łapaniu obcych. Nie wszystko znajdzie się w książkach, a czasami są w nich treści bardziej powalające niż robienie z białogłówki gumbińskiej "krakowiaka".Nie wszystko wystarczy przeczytać lub przepisać, bo może wyjść podobnie jak w starym dowcipie, popularnym w stanie wojennym, by nie zawsze wierzyć w słowo pisane, bo jak tłumaczył pijaczek zatrzymany przez patrol ZOMO, na płocie było napisane d..a, on uwierzył, chciał pogłaskać i drzazga mu w palec weszła.